
piątek, 1 czerwca 2012
Rupert Grint zjeżdża na tyłku.
Podczas zdjęć do czwartej części przygód Harry'ego Pottera Rupert Grint
zaliczył zabawną wpadkę na planie "Zadanie miałem proste, musiałem po
prostu zbiec z niewielkiej góry" - wspomina aktor. Pech chciał, że tego
dnia od rana padało. Rzęsisty deszcz zamienił dziury w kałuże, zaś
ścieżki w małe bagienka. "Jakoś nie wziąłem tego pod uwagę. Ustawiłem
się przed kamerą, szeroko uśmiechnąłem i ruszyłem w dół" - mówi Rupert.
Aktor poślizgnął się na mokrej trawie i przywalił tyłkiem o błotniste
zbocze. Od razu zaczął zsuwać się w dół. "Przejechałem na pupie jakieś
piętnaście metrów!" - śmieje się Grint. Oczywiście nic mu się nie stało,
ale kostium trzeba było wyprać i wysuszyć. Oznaczało to kolejną przerwę
w zdjęciach...

Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz