W drodze do Poznania razem z mojego brata dziewczyną wymyśliliśmy opowiadanie oto one:
Pewnego dnia siedząc w parku na ławce podchodzisz do mnie i pytasz:
- Przepraszam ma Pani zapalniczkę
- Tak, proszę.
I to była nasza pierwsza i wtedy myślałam, że ostatnia rozmowa. W
głowie pojawiło się " fajny chłopak". Ale wpadło na chwilę i uciekło.
Przecież więcej się nie spotkamy to tylko przypadek. Mijają kolejne dni,
nawet tygodnie. Nie widzę Cię nigdzie i nawet przestałam zastanawiać
się k
im jesteś. Przyjaciółka zaskoczona moją obojętnością, ponieważ
przywykła do tego, że jak ktoś mnie zainteresuje dowiaduje się kim on
jest. Teraz nie. Teraz wolę być sama. Samotność to najbezpieczniejszy
stan jaki znam dla mojego serca. Upłynęło już tyle czasu sytuacja nagle
się powtarza. Ta sama ławka, ten sam chłopak, to samo pytanie. Nie umiem
już tylko podać Ci zapalniczki. Zaczynam się śmiać z tej sytuacji. Ty
też, zaczynasz ze mną rozmowę. Trwa ona krótko. Na koniec śmiejesz się i
pytasz kiedy znowu podam Ci ogień i odchodzisz. Już nie pozostawiasz
mnie obojętną. Wracam do tego parku i na tą ławkę najczęściej jak się
da. Znów Cię spotykam. Podchodzisz uśmiechnięty, ale już nie po
zapalniczkę, tylko tak po prostu porozmawiać. W końcu wiem jak masz na
imię. Rozmowa nie trwa długo. Wracasz do znajomych, ja zostaje na ławce
jeszcze chwilę i odchodzę. Nagle słyszę za sobą swoje imię. Odwracam się
i widzę Ciebie jak do mnie biegniesz. Zatrzymuję się i słyszę pytanie:
-Mogę Cię odprowadzić.
Zgadzam się bez zastanowienia. Spacer i rozmowa z Tobą powodują, że się
uśmiecham tak szczerym uśmiechem jak już dawno tego nie robiłam. Pod
moim domem pytasz czy mogła bym podać Ci swój numer telefonu. Od tego
wieczora piszemy ze sobą codziennie. Nie pozwalam sobie jednak na nic
więcej niż przyjaźń, bo wiem że miłość boli. Przyjaźń rodzi się między
nami sama. Coraz więcej rzeczy wiesz o mnie, a ja o Tobie. Spotykamy się
tak często jak to się tylko da zorganizować. Mijają nam tak miesiące.
Wiem już o Tobie tyle, znam Twoje wady i znam Twoje zalety. Nie
zakochałam się w Tobie, kocham Cię jako przyjaciela. Pomagam we
wszystkim jak tylko umiem, Ty mi też. Wspólne wypady, wspólne głupoty.
Znajomi śmieją, że już dawno nie widzieli tak zgranego duetu. Wszystko
jest dobrze. Kłócimy się jak stare małżeństwo, śmiejemy z plotek.
Wierzymy, że przyjaźń damsko -męska istnieje. Teraz to już wiem "nie
istnieje".
Pewnego wieczora siedząc z naszymi wspólnymi już
znajomymi, nagle dotykasz mnie jak nie przyjaciel choć tyle razy Ci
tłumaczyłam, żebyś tak nie robił. Ale nawet jak robiłeś to czułam, że
dokucza mi przyjaciel. Teraz czuję, że dotyka mnie mężczyzna. Wiem, że
powinnam uciec, ale nie umiem. Ty nie przestajesz, a ja chcę więcej.
Jednak rozum bierze górę nad pożądaniem. Odchodzę z myślą tak nie może
być. Idziesz za mną tak jak zrobiłeś to za pierwszym razem gdy
odprowadziłeś mnie do domu. Tym razem jednak podchodzisz, obejmujesz,
całujesz delikatnie w szyję i pytasz czy wszystko jest dobrze.
Odpowiadam, że tak ale boję się tego co robimy. Z naszych oczu jednak
widać, że chcemy i pragniemy tego obydwoje. Pierwszy dotyk, pierwszy
pocałunek, pierwszy raz. Wszystko było tak piękne. Wszystko było tylko
nasze. Ty byłeś tylko mój, a ja tylko Twoja. Teraz stajemy koło siebie
jak obcy choć zarazem tak bliscy dla siebie ludzie. Nie ma tej magii
między nami. Nie ma już nic oprócz wspomnień. Jednak chciała bym, żebyś
wiedziała, że dziękuję Ci za ten czas bo od tak dawna nie byłam z nikim
tak szczęśliwa. Teraz jednak pora wrócić do stanu samotności, bo tylko
to jest bezpieczne, bo niestety i Ty udowodniłeś mi, że miłość boli i
strasznie krwawi. Moje serce już tylko boli. Bądź gdzieś obok niech
wiem, że jesteś szczęśliwy, ale nie na tyle blisko, żeby Twoje szczęście
mnie zabijało.